Czy manifest Agile jest wciąż aktualny?

Pomiędzy 11 a 13 lutego 2001 w ośrodku narciarskim Snowbird w stanie Utah odbyło się spotkanie, w wyniku którego powstał „the Agile Manifesto”.

I w związku z 22. urodzinami tego dokumentu, dziś dzielę się kilkoma przemyśleniami na temat jego aktualności.

Agileholik

Nie będę ukrywał – jestem manifestowym nerdem. Agileholikiem.

Uwielbiam pochłanianiać treści pozwalające jeszcze lepiej zrozumieć manifest. Lubuję się w rozkminianiu fragmentów manifestu i analizowaniu ich pod kątem tego, co doświadczam we współpracy z różnymi zespołami. W kontekście ludzi, interakcji, procesów, narzędzi i standardów jakości.

Czasem zawieszę się nad tym jak wartości z głównej treści manifestu wybrzmiewają w towarzyszących mu dwunastu zasadach. Innym razem zastanawiam się jak np. zasada prostoty przejawia się w scrumowym frameworku.

Ostatnio, przy okazji rozmowy z Rafałem Woźniakiem (której dwie części możecie przeczytać tutaj i tutaj) wspomniałem, że:

Po latach zrozumiałem, że agile’owy mindset jest mi tak bliski, bo… jest absolutnie zbieżny z moim wewnętrznym systemem wartości. Interakcje międzyludzkie, działające rozwiązania, otwartość na współpracę i otwartość na zmianę to podstawowa konfiguracja mojego systemu operacyjnego. Dlatego dziś nie potrafię rozdzielić zwinności w kategoriach biznesu i życia. Powiedziałbym po prostu, że… lubię to co robię.

I możliwe, że właśnie dlatego tak często wchodzę w pozycję „obrońcy zwinności”. Ale wynika to nie z faktu, że kurczowo trzymam się pewnej teorii czy za wszelką cenę bronię idei, dzięki którym się utrzymuję. Wynika to z faktu, że… ja po prostu w te wartości i zasady wierzę.

Aktualność

Manifest nigdy nie doczekał się aktualizacji. Co przez wielu sceptyków lub wręcz przeciwników Agile’a uważane jest jako główny argument przeciwko temu podejściu. Że w czasach, gdy dynamika zmian jest tak ogromna, treści stworzone ponad dwie dekady temu po prostu nie przystają do współczesnej rzeczywistości.

Czy aby napewno?

Możemy zatrzymać się na warstwie „dosłownej”. I tu łatwo wyśmiać fakt, że manifest odnosi się tylko do programowania, ignorując pozostałe aspekty organizacyjne (w których dzisiaj zwinność udowadnia swoje zastosowanie). Albo to, jak bardzo w czasach pracy zdalnej, nieaktualna jest zasada mówiąca o efektywnej informacji zwrotnej przekazywanej w formie rozmowy twarzą w twarz.

Można też zadać sobie pytanie – co stało za stworzeniem danej wartości czy zasady? Jaki problem chciano za ich pomocą rozwiązać? A następnie spróbować zaadaptować to rozwiązanie do współczesnych realiów.

Stosunkowo dawno zorientowałem się, że wchodząc z opowieścią o zwinnych wartościach do zespołów nieprogramistycznych, spotykałem się z niezrozumieniem. „Dlaczego człowieku opowiadasz nam o jakimś dokumencie dla programistów?” – czasem padało wprost, a czasem po prostu wyczytywałem to ze zdezorientowanych twarzy moich rozmówców. Dlatego słowo „oprogramowanie” zacząłem zastępować „produktem”:

(cenimy bardziej) Działające produkty od szczegółowej dokumentacji.

Co zasadniczo również nie rozwiązało problemu, bo nie wszystkie zespoły, którym bliski jest zwinny mindset, mają do czynienia z tworzeniem produktów.

Dlatego w kolejnej iteracji „produkty” zastąpiłem „rozwiązaniami”. I teraz jest już bardziej adekwatnie.

W kontekście rozmowy „twarzą w twarz” tłumaczę z kolei, że rozmowa nie zawsze wymaga fizycznej obecności obu stron. Ale zamiast prowadzić komunikację w trybie pisemnym czy audio, weźże człowieku włącz tę kamerę i pozwól swojemu rozmówcy spojrzeć ci od czasu do czasu w oczy!

Mam wrażenie, że przekładaniem manifestowych treści na współczesne realia przychodzi mi z całkiem sporą łatwością. Bo dla mnie manifest przede wszystkim odnosi się do współpracy i komunikacji. I czuję, że większość problemów, które dziś chcemy rozwiązywać procesami czy narzędziami dotyczy właśnie aspektów związanych z… współpracą i komunikacją.

Ludzie i interakcje ponad procesy i narzędzia… Czy jakoś tak to szło…

Ale może jednak czas już, by…

Maarten Damijn jest jednym z linkedinowych „prowokatorów myśli„, z którym nie zawsze się zgadzam, ale równocześnie niemal każda jego wypowiedź na chwilę mnie zatrzymuje.

Kilka dni temu opublikował post, w którym zwrócił uwagę na fakt, że wprowadzaniu tematu Agile’a zawsze towarzyszy przedstawianie negatywnych stron waterfalla.

Nie powinniśmy wykorzystywać niepowodzenia jednego podejścia do wyjaśnienia sukcesu innego podejścia. 30 lat temu podejście kaskadowe dominowało. Wtedy patrzenie przez pryzmat waterfalla miało sens, bo każdy miał punkt odniesienia.

Ale teraz? Wielu młodych ludzi nie ma już dużego doświadczenia z waterfallem. Więc to porównanie nie jest tak adekwatne jak kiedyś. Nawet tradycyjne podejście do zarządzania projektami w dzisiejszych czasach jest mniej kaskadowe (…). Stać nas na więcej, więc zacznijmy tłumaczyć Agile nie porównując go z waterfallem.

Posypuję głowę popiołem

Totalnie jestem jednym z tych, którzy o manifeście i zwinności opowiadają w kontrze do kaskadowego modelu. Jest to może adekwatne jako punkt odniesienia – skąd się wzięła potrzeba napisania manifestu. Ale absolutnie zgadzam się z tym, że w dzisiejszych czasach trudno może być znaleźć wspólny punkt odniesienia do bieżących wyzwań.

Muszę zrewidować trochę swoich slajdów w prezentacjach i przemyśleć nową narrację.

Może to jest właśnie właściwy kierunek, aby Agile przestał być traktowany jako przeżytek. I z tym postanowieniem wchodzę w 23 rok zwinności.

Zrozumieć manifest

Na koniec – mam prezent dla tych, którym udało się dotrzeć do końca. Prezent w postaci polecenia doskonałego, darmowego ebooka autorstwa Scotta Duncana.

Understanding Agile Values & Principles” rozkłada na czynniki pierwsze każdą wartość i zasadę manifestu, opisując ich znaczenie dla współpracy i komunikacji na poziomie organizacji. Ten 60-cio stronicowy dokument swego czasu bardzo pomógł mi poukładać w głowie pewne kwestie związane ze zwinnością. Dlatego jeśli chcecie pogłębić swoją wiedzę w tym obszarze, to jest to zdecydowanie rekomendowana przeze mnie lektura.